Budzisz się widzisz ciemność, próbujesz się poruszyć, czujesz, że jesteś zamknięty w czymś małym. Szukasz po kieszeniach czy masz zapalniczkę i ogarnia cię ogromny strach. Uświadamiasz sobie,że jesteś w trumnie. Uderzasz pięściami w boki, krzyczysz,ale nikt cię nie usłyszy.
Próbujesz się odwrócić aby plecami podnieść wieko, lecz twoje trudy idą na marne. Czujesz, że masz coraz mniej powietrza lecz dalej bijesz w deski. Robisz coraz mniejsze oddechy. Drapiesz w ściany tak mocno, że zdzierasz paznokcie do krwi.Czujesz ogromny ból w dłoniach, wiesz , że krwawią,ale za wszelką cenę chcesz się uwolnić. Mało tlenu, nikt cię nie słyszy, już nawet nie możesz nic powiedzieć, ani się ruszyć. UMIERASZ.
W końcu przyszła nagroda dla ciebie ŚMIERĆ, która uwolniła cię od tego wszystkiego.

Rodzaje Śmierci


Śmierć (łac. mors, exitus letalis) – stan charakteryzujący się zatrzymaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju.
Poza śmiercią całego organizmu można także wyróżnić śmierć:
  • poszczególnych organów (np. kory mózgu, serca, nerek, wątroby),
  • tkanek,
  • komórek.
Pojęcie śmierci rozmywa się w przypadku organizmów zdolnych do regeneracji brakujących części ciała (np. pierścienice), roślin (u których możliwe jest odtworzenie całego organizmu nawet z jednej komórki), czy też bakterii wytwarzających spory (formy przetrwalnikowe).
Śmierć – definicja śmierci jaka obowiązywała od stuleci to stan charakteryzujący się ustaniem wszelkich oznak życia. Zgodnie z nią człowieka uznawano za zmarłego w chwili ustania oddychania i krążenia. Z godzinę śmierci uznawano zazwyczaj ostatni oddech lub ostatnie wyczuwalne uderzenie serca.
Wraz z rozwojem medycyny i technik reanimacyjnych można podtrzymać oddychania i krążenia za pomocą specjalistycznego sprzętu. Obowiązująca do teraz definicja śmierci zastała zmodyfikowana. I teraz aby uznać człowieka za zmarłego trzeba stwierdzić śmierć całego mózgu. Później ta definicje ewoluowała i przyjęto, że śmierć następuje z chwilą śmierci pnia mózgu. Obecnie śmierć pnia mózgu jest niezbędna i wystarczająca do uznania osoby za zmarłą.

Śmierć w religiach i wierzeniach - Śmierć częso występuje jako element symboliki religijnej. W każdej religji znajdziemy symbolike śmierci np: powstanie z martwych, reinkarnacja. W mitologiach wyznań politeistycznych i henoteistycznych często obecne były istoty wyższe kojarzone ze śmiercią (np. Hel w mitologii nordyckiej, czy Hades w greckiej). Czasami, jak w przypadku Ozyrysa w mitologii egipskiej, bóg śmierci był jednocześnie bogiem życia.

Możemy wyróżnić kilka rodzajów śmierci, które ją spowodowały:
  • śmierć fizjologiczna (naturalna) – następuje wskutek procesów starzenia się,
  • śmierć ekologiczna (nienaturalna) – następuje wskutek działania czynników środowiska,
  • śmierć z przyczyn chorobowych – następuje z powodu choroby,
  • śmierć gwałtowna – następuje z powodu urazu (mechanicznego, chemicznego, termicznego, radiacyjnego itp.) i przeciwstawiana jej śmierć śmierć naturalna.
  • śmierć mózgowa - trwałe wygaśnięcie wszystkich czynności ośrodkowego układu nerwowego (głównie pnia mózgu)śmierć pnia mózgu jest uważana za podstawę uznania osoby za zmarłą.
  • śmierć kliniczna - ustanie czynności układu krążenia, oddechowego, nerwowego; poszczególne tkanki zachowują jeszcze zdolność do życia, w czasie śmieci klinicznej możliwa jest reanimacja.
Ze względu na szybkość zgonu podział jest następujący:
  • śmierć powolna – zgon poprzedzony jest agonią trwającą od kilku minut do wielu godzin,
  • śmierć nagła – do zgonu dochodzi natychmiast – w ciągu kilku sekund.
Określenie śmierć gwałtowna, powolna nie jest zatem nielogiczne, gdyż dotyczy śmierci następującej powoli z powodu urazu.
W zależności od wyników sekcji zwłok:
  • przyczyny śmierci powodujące zmiany anatomiczne (uraz mechaniczny, działanie czynników fizyko–chemicznych),
  • śmierć czynnościowa, nie powodująca zmian anatomicznych (uduszenia, zatrucia lekami i innymi substancjami, SIDS, zaburzenia rytmu serca).
MEDYCZNE  OKREŚLENIE  ŚMIERCI
            Śmierć w przypadku człowieka jest  zwykle procesem złożonym obejmującym kilka etapów. Na ogół proces śmierci poprzedza agonia (konanie), która polega na stopniowym upośledzeniu i zaniku istotnych dla życia czynności. W samym zaś procesie śmierci można wyróżnić trzy zasadnicze etapy : śmierć kliniczną, śmierć mózgową i śmierć biologiczną.
          Śmierć kliniczna polega na ustaniu oddechu i krążenia przy braku świadomości. Do niedawna, przy prostej medycynie, rozpoznanie śmierci klinicznej było równoznaczne z rozpoznaniem śmierci ostatecznej, co prowadziło niejednokrotnie do grzebania ludzi w śmierci pozornej, w letargu. 
            Śmierć kliniczna jest odwracalna przez zastosowanie reanimacji, o ile ważne dla życia narządy nie zostały zniszczone przez chorobę lub w jakimś wypadku i jeśli nie nastąpiło nieodwracalne uszkodzenie kory mózgowej.   Wskutek zatrzymania oddechu i krążenia  tkanka mózgowa jako najbardziej wrażliwa na niedobór tlenu  ulega w okresie 3-6 minut nieodwracalnym zmianom w korze mózgowej. 
      Po następnych kilku minutach umiera cały mózg. Nieodwracalne obumarcie kory mózgowej oznacza równocześnie śmierć osobową człowieka. Płaska EEG przez  określony czas świadczy, że osoba nie wróci do świadomości oraz nie podejmie relacji międzyosobowych. Nie można już w takim przypadku mówić o życiu osobowym.  Istnieje ścisłe powiązanie funkcji płuc, serca i mózgu. Zniszczenie którejkolwiek funkcji doprowadza do śmierci pozostałych. 
        Śmierć kory mózgowej nie oznacza jeszcze końca życia osoby, choć jest to już koniec życia osobowego. Pień mózgu może utrzymywać przez pewien czas samodzielny oddech . Stwierdzenie ustania czynności bioelektrycznej mózgu okazuje się już dzisiaj niewystarczające dla stwierdzenia śmierci pacjenta, dlatego wprowadzono badanie przepływu krwi przez sieć naczyń mózgowych  za pomocą arterografii mózgowej.  
      Zbyt późno podjęte zabiegi reanimacyjne mogą doprowadzić do tzw. dystanazji, to znaczy do podjęcia oddechu i pracy serca bez podjęcia funkcji kory mózgowej, która została już nieodwracalnie zniszczona lub bez podjęcia w ogóle funkcji mózgu i wtedy funkcja oddechu i krążenia są utrzymywane sztucznie. Stwierdzenie całkowitej śmierci mózgu, łącznie z pniem mózgu prowadzi nie tylko do śmierci osobowej, ale w ogóle do śmierci osoby. Odłączenie aparatury  podtrzymującej  sztucznie oddech i krążenie nazywa się ortotanazją.  
       Istnieje też możliwość, że częściowe uszkodzenie mózgu może spowodować długotrwały lub nawet nieodwracalny stan śpiączki, gdzie oddech i krążenie są utrzymywane naturalnie, chociaż pacjent pozbawiony jest świadomości. Zdarzają się przypadki wybudzenia pacjentów po latach. Nawet w przypadku nieodwracalnej śpiączki mamy do czynienia z życiem osoby, choć być może życie osobowe już nie istnieje.
      Śmierć mózgowa i ustanie pracy serca i płuc prowadzi do śmierci biologicznej, czyli do zupełnego obumarcia ustroju wszystkich tkanek. Obumieranie to trwa od kilkunastu do 24 godzin, zależnie od przyczyny zgonu i warunków  przechowywania zwłok.
 

Kryteria naturalnej śmierci

        Ostatnie dyskusje wokół uzupełnienia zapisu Konstytucji  Rzeczypospolitej Polskiej  o ochronie życia aż do „naturalnej śmierci” wykazały, że  wyrażenie na pierwszy rzut zrozumiałe wywołuje różne reakcje. Jedni widzą w nim wyrażenie wieloznaczne,  inni  wprost zagrożenie dla przeszczepów, zmuszanie do uporczywej terapii lub zakazu podłączanie respiratora . Prof. Marek Safjan  uważa za rzecz  niepotrzebną i dziwną  w celu ochrony życia dodawanie do Konstytucji   określenia do „naturalnej śmierci”: Nie znam żadnej konstytucji, w której byłby zapis o „naturalnej śmierci”. Takie propozycje uważam za niebezpieczne.  I dalej uzasadnia, że nie wiadomo bowiem co pod pojęciem „naturalnej śmierci” należy rozumieć. W tym przypadku o nienaturalności śmierci mogłoby decydować, jego zdaniem, zastosowanie urządzeń medycznych do ratowania życia: Wyobrażam sobie np., że ktoś mógłby na jego podstawie twierdzić, że podłączenie do respiratora jest pogwałceniem  prawa do naturalnej śmierci. Mogłoby decydować także  o nieliczeniu się z wolą pacjenta, niezależnie od sytuacji obiektywnej  niemożliwości ratowania życia, (...) że lekarz ma obowiązek podtrzymywać życie chorego za wszelką cenę, wbrew jego woli. W takiej sytuacji prośba Jana Pawła II,  żeby pozwolić mu odejść , byłaby sprzeczna z prawem. 
       Widzimy, że istnieją dwa skrajne rozumienia „naturalnej śmierci”:  Jedno zakłada, że „naturalna śmierć” to śmierć bez stosowania środków  medycznych ratujących życie. Drugie – że „naturalna śmierć” oznacza   zastosowanie wcześniej wszelkich możliwych sposobów ratowania życia
      Nie widzę celu dodawania przymiotnika „naturalna”, bo takich przymiotników można by dodawać więcej. Określenie „śmierć” jest równoznaczne ze zgonem. Czy nagła śmierć jest śmiercią „naturalną”. A przecież jest śmiercią – mówi prof. dr Wojciech Rowiński, konsultant krajowy ds. transplantologii klinicznej.  Od strony medycznej śmierć stwierdza się na podstawie kryterium krążeniowego, kiedy ustaje oddech i przestaje bić serce oraz kryterium neurologicznego, kiedy stwierdza się całkowite ustanie czynności mózgu. Nie widzi także możliwości nadużyć, ponieważ dla celów transplantologii zgon człowieka stwierdza komisja lekarska złożona z trzech osób. 
       Przez śmierć naturalną w medycynie rozumie się zwykle śmierć fizjologiczną, będąca następstwem fizjologicznego starzenia się organizmu. Śmierć jest procesem paralelnym do życia, towarzyszy życiu. Gdzie jest życie, tam jest stale śmierć. W organizmie żywym,  nawet u noworodka, jest stopniowe umieranie komórek, które nie podlegając podziałowi, ulegają zwyrodnieniu i obumierają. W tym sensie można mówić o śmierci fizjologicznej człowieka, która jest spowodowana stopniowym starzeniem się organizmu. Oznacza ona stan zużycia się najważniejszych struktur organizmu, które nie są w stanie spełniać swej funkcji niezbędnej do podtrzymania życia. W tym przypadku nie istnieje konkretna choroba, która byłaby przyczyną śmierci. Uważa się, że człowiek musi umrzeć w wieku 90-100 lat. Nieliczne tylko jednostki umierają tak rozumianą śmiercią naturalną.   
     Od tak rozumianej śmierci naturalnej odróżnia się śmierć nagłą z przyczyn chorobowych,   ku zaskoczeniu otoczenia np. z powodu zawału  mięśnia serca.  Niekiedy mówi się o  śmierci gwałtownej, będącej skutkiem szeroko pojętego urazu: mechanicznego, elektrycznego, termicznego, chemicznego itp. Śmierć gwałtowna jest głównym przedmiotem zainteresowania medycyny sądowej ze względu na odpowiedzialność prawną jednostki lub instytucji, które się do niej przyczyniły lub ją spowodowały.
      Chrześcijanie modlą się w suplikacjach : od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie. Śmierć nagła, gwałtowna, choć stanowi zaskoczenie i tragedię dla otoczenia, jest dla człowieka równocześnie śmiercią łagodną pod warunkiem, że   jest na nią przygotowany w ciągu całego swojego życia przez pojednanie z Bogiem. Uwalnia ona człowieka od długich cierpień  i uciążliwości choroby.
     Z punktu widzenia etycznego o śmierci naturalnej można mówić wtedy, kiedy śmierć  nie została zadana przez człowieka, co niewątpliwie ma miejsce w dwóch pierwszych przypadkach. Trzeci przypadek może zakładać działanie śmiercionośne człowieka. Takie działanie  ma   jednoznacznie miejsce w przypadku zabójstwa, samobójstwa  oraz eutanazji zabójczej czy samobójczej. Śmierć zadana przez człowieka  jest  z punktu widzenia etycznego  śmiercią nienaturalną.
 
Kryteria śmierci nienaturalnej 
     Dla wyjaśnienia pojęcia śmierci naturalnej  mogłoby posłużyć pojęcie śmierci nienaturalnej w czasie choroby, czyli eutanazji, ale niestety i ono  bywa różnie rozumiane. Niekiedy nazwą „eutanazja” określa się działania, które nie są działaniami eutanatycznymi. Jan Paweł II powołując się w encyklice Evangelium vitae na Deklarację Kongregacji Nauki Wiary, rozumie przez eutanazję „czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. Eutanazję należy zatem rozpatrywać w kontekście intencji oraz zastosowanych metod.
W świetle tej definicji za eutanazję trzeba jednoznacznie  uznać:
- Podanie choremu środka, który faktycznie i intencjonalnie powoduje śmierć.
    - Stopniowe zwiększanie dawki analgetyków z zamiarem spowodowania śmierci chorego po pewnym czasie.
     -  Przerwanie skutecznej terapii z zamiarem spowodowania śmierci chorego.
     -  Odmowa karmienia chorego w chorobie terminalnej lub noworodka w nieuleczalnym kalectwie.
      Dwa pierwsze przypadki można określić jako eutanazję czynną, polegającą na działaniu zmierzającym do skrócenia życia, dwa dalsze natomiast jako eutanazję bierną polegającą na opuszczeniu czynności ratujących życie.
     Jan Paweł II w formie definitywnego orzeczenia, powołując się na Pismo św., Tradycję i  Magisterium Kościoła, przypomina tradycyjną naukę Kościoła, że eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej ( EV 65) . Niezależnie od motywu, którym kieruje się osoba dokonująca aktu eutanazji.
      Motywem działań eutanatycznych może być współczucie i tym samym spełnienie woli  osoby chorej. „Evangelium vitae” nazywa taką eutanazję „samobójstwem wspomaganym”, która podobnie jak samobójstwo jest aktem głęboko niemoralnym.  Niekiedy eutanazja przyjmuje formę zbliżoną do zabójstwa, kiedy zostaje dokonana na osobie, która jej nie żądała. Szczególną formą będzie eutanazja eugeniczna, stosowana w „Trzeciej Rzeszy” najpierw dla wyeliminowania „bezużytecznego życia” przez uśmiercanie noworodków fizycznie czy psychicznie niepełnosprawnych oraz nieuleczalnie i psychicznie chorych dorosłych, później z motywów rasistowskich rozszerzona na ludobójstwo. Ta praktyka nadała słowu „eutanazja” ostatecznie  negatywne znaczenie.
     Praktyki eutanatyczne stosowane były już starożytności i aprobowane przez większość filozofów. Termin „eutanazja” miał jednak wtedy, zgodnie z jego etymologią, znaczenie pozytywne i oznaczał aż do czasów nowożytnych, łagodzenie cierpień ludzi umierających i opiekę nad nimi. W naszym wieku utrwaliło się znaczenie eutanazji jako nagłej śmierci spowodowanej z litości. Nie można, gdy idzie o motywację, dzisiejszej tendencji legalizacji eutanazji równać z eutanazją eugeniczną dla tzw. „dobra społeczeństwa”,  obecnie powszechnie potępianej. Istnieje jednak wspólna płaszczyzna dla obu tendencji, a jest nią brak transcendentnej wartości osoby ludzkiej. Jeśli życie ludzkie nie ma wartości w sobie, a liczy się jedynie jakość tego życia, może zostać łatwo zinstrumentalizowane i poddane określonym celom społecznym.
        W świetle   definicji  podanej przez Jana Pawła II za eutanazję nie można uważać następujących działań.
1. Podawanie środków uśmierzających ból, pośrednio przyśpieszających śmierć, łącznie z zaśnięciem przede wszystkim ze względu na brak intencji przerywania życia, jak też charakter pośredni skutków (por. EV 65).    
          Prawo do godnej śmierci obejmuje również prawo do przyjmowania środków łagodzących ból, nawet, gdyby niosło to ze sobą ryzyko przyśpieszenia śmierci. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co w konkretnym przypadku bardziej przyśpiesza śmierć, czy  środki uśmierzające ból, czy też sam ból.   
      Problem cierpienia nie jest tylko zjawiskiem fizjologicznym i nie może być wyłącznie rozwiązany analgetykami. Wymaga bowiem również kojenia lęku i obawy, które rodzą się z zagrożenia dla własnego ciała. Wymaga to dobrowolnej akceptacji cierpienia oraz samej śmierci. Akceptacja cierpienia niekoniecznie musi oznaczać znoszenie bólu bez środków  uśmierzających, ponieważ i te nie zawsze całkowicie go znoszą. Dobrowolne podjęcie cierpienia bez stosowania analgetyków w granicach ludzkich możliwości znoszenia bólu, połączone z cierpieniami Chrystusa, ma w życiu chrześcijańskim wartość moralną i zbawczą. Nie przyjęcie bólu i nieumiejętność jego przeżywania może w równym stopniu skracać życie, jak pewne środki przeciwbólowe.
      Akt śmierci z punktu widzenia chrześcijańskiego powinien być aktem dobrowolnym i, jeśli jest to możliwe, przeżywanym świadomie. Nie można jednak wykluczyć w pewnych sytuacjach, po spełnieniu obowiązków religijnych i rodzinnych, zastosowania środków wyłączających świadomość.
 
2. Zaniechanie za zgodą pacjenta terapii, która nie jest skuteczna, nazywana niekiedy w przeszłości eutanazją bierną. W takim znaczeniu domagają się eutanazji biernej niektórzy teologowie katoliccy. Jan Paweł II mówi w tym przypadku o rezygnacji z „uporczywej terapii’.
      Etyka katolicka od dawna uczyła, co podkreślał w swoim nauczaniu zwłaszcza Pius XII, że człowiek dla ratowania życia nie jest zobowiązany moralnie korzystać ze środków terapeutycznych „nadzwyczajnych”, związanych ze wzrostem cierpienia, wielkimi wydatkami finansowymi i będących zaledwie w fazie doświadczalnej. Dzisiaj ze względu na złożoność terapii i nieostrość granicy między środkami zwyczajnymi i nadzwyczajnymi, nie tyle mówi się o samych środkach terapeutycznych, ile o skutkach terapeutycznych, których się oczekuje. Wyróżnia się stąd środki „proporcjonalne” i „nieproporcjonalne” lub „skuteczne” i „nieskuteczne”, niezależnie od tego czy są zwyczajnymi czy też nadzwyczajnymi środkami. Nieskuteczność środków terapeutycznych, tak w fazie doświadczalnej, jak też zwykłej terapii np. antybiotyku  na zapalenie płuc w nieodwracalnej  śmierci mózgowej, usprawiedliwia moralnie przerwanie ich stosowania. Takim środkiem „nieproporcjonalnym” może być reanimacja w chorobie terminalnej.
     W kontekście uporczywej terapii powstaje pytanie o zasadność podejmowania zbyt późno zabiegów reanimacyjnych, które prowadzą do tzw. dystanazji, a więc sztucznego utrzymania oddechu i krążenia bez podjęcia funkcji mózgu. Jedna trzecia reanimowanych nie odzyskuje świadomości i żyje tylko życiem wegetatywnym. W praktyce nie jest jednak łatwo ustalić  potencjalną zdolność pacjenta do życia i zawsze istnieje niebezpieczeństwo zaniedbania ratowania życia.
      Istnieją z pewnością dwie różne sytuacje. Jedna, gdy proces umierania zaczął się nagle, druga, gdy proces umierania jest wynikiem nieuleczalnej choroby. W   pierwszym przypadku podjęcie reanimacji jest aktem ratowania życia, w  drugim przypadku reanimacja, przedłużając agonię pacjenta,  staje się dla niego okrutna. Dopuszczenie śmierci nie ma w tej sytuacji nic wspólnego z eutanazją bierną, która polega na opuszczeniu pomocnej terapii. Tutaj opuszcza się jedynie użycie środków  nieskutecznych, nieproporcjonalnych. Uzasadniona moralnie byłaby więc prośba pacjenta na piśmie  o zaniechanie w takiej sytuacji zabiegów reanimacyjnych. Obowiązek ratowania życia ludzkiego ze strony lekarza  nie może kolidować z prawem do godnej śmierci. Lekarz mógłby w tym przypadku spełnić prośbę pacjenta, co wymagałoby jednak, by zapobiec nadużyciom, regulacji prawnej, a ta, jak potwierdza praktyka ,wcale nie jest łatwa. Wydaje się, że przypadki uporczywej terapii, ukazującej nieludzki charakter śmierci, utwierdzają pewnych ludzi w żądaniu eutanazji.
      Śmierć nie jest zjawiskiem biologicznym, lecz osobowym, podobnie jak samo życie ludzkie. Dobro osoby będzie wymagać niekiedy stosowania uporczywej terapii. Może ona mieć miejsce w przypadku, gdy umierający nie dojrzał duchowo do przyjęcia swojej śmierci i prosi o przedłużenie życia, gdy nie zdołał przygotować się do niej religijnie, gdy pragnie jeszcze przed śmiercią zobaczyć się z bliską sobie osobą.
 
3. Przerwanie podtrzymywania życia w sposób sztuczny, które przestało   
 być życiem osobowym.
      Dzisiejsze wołanie o eutanazję jest też w pewnym sensie skutkiem „dobrodziejstwa medycyny”, która przedłużając życie człowieka i jego umieranie doprowadza do nieludzkiej sytuacji i poniżenia człowieka. Chodzi często o przedłużanie życia dla życia, bez brania pod uwagę dobra całości osoby. W tym kontekście można mówić o prawie do godnej śmierci. Co więcej, w pewnych sytuacjach zmarły niejako domaga się uznania swojej śmierci i chciałby powiedzieć : Nie traktujcie mnie jak żyjącego, skoro już umarłem. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Karen Ann Quinlain (1975), której życie ściśle biologiczne sztucznie przedłużano po nieodwracalnym zniszczeniu mózgu.
        Kiedy następuje, w jakim momencie nieodwracalna  śmierć mózgu,  o tym decyduje medycyna, a nie teologia. Karta z Genewy (1968) podaje następujące symptomy śmierci: długotrwały brak oddechu, szerokie sztywne źrenice, brak różnicy ciśnienia między tętnicami a żyłami, brak reakcji muskularnej oraz płaska linia elektroencyfalografu. Na zjeździe  zorganizowanym przez Papieską Akademię Nauk ustalono, osoba jest zmarłą, kiedy utraciła w sposób nieodwracalny zdolność do integracji i koordynacji funkcji fizycznych i umysłowych ciała. Podano równocześnie, że śmierć jednostki z pewnością ustalają dwie płaskie  linie EEG otrzymane na przestrzeni 6 godzin.  Stwierdzenie ustania czynności bioelektrycznej mózgu okazuje się już dzisiaj niewystarczające, dlatego wprowadzono badanie przepływu krwi przez sieć naczyń mózgowych  za pomocą arterografii mózgowej. Już Pius XII rozstrzygnął wątpliwości, że można odłączyć respirator, jeśli nastąpiła nieodwracalna śmierć mózgu i jeśli rodzina sobie tego życzy .
       W przeszłości wielki strach wzbudzała możliwość bycia pogrzebanym w śmierci pozornej, w letargu i zbudzenia się w trumnie. Dzisiaj ludzie boją się być ofiarami uporczywej terapii, boją się przekształcenia w „życie biologiczne”, które może być przedłużane i poddawane różnego rodzaju doświadczeniom. Takiej uporczywej terapii trzeba przeciwstawić prawo do godnej śmierci. Prawo do godnej śmierci oznacza tutaj prawo do śmierci naturalnej, wolnej od technicyzmu, ujarzmiającego życie i śmierć człowieka. Kiedy walka o życie prowadzi do negacji śmierci, prowadzi w jakimś stopniu do negacji natury ludzkiej, której elementem jest śmierć.
     
Za śmiercią  zadaną. Przeciw śmierci naturalnej
            Dzięki stosowaniu współczesnej techniki medycznej mamy do czynienia, z jednej strony z uporczywą terapią i stosowaniem środków nieskutecznych ratowania życia ludzkiego, z drugiej zaś strony z żądaniem śmierci przez bezpośrednie skrócenie życia, czy też zaniechanie skutecznej terapii.    
  Mija szok wywołany przez stosowanie eutanazji i ludobójstwa w Trzeciej Rzeszy, zmienia się świadomość moralna społeczeństw, które coraz częściej opowiadają się za eutanazją. W wielu krajach działają  organizacje proeutanatyczne.
       Ten fakt sprawia, że także w krajach, gdzie eutanazja nie jest jeszcze prawnie zalegalizowana, bywa faktycznie wykonywana. Tak było w Holandii, gdzie przed zalegalizowaniem eutanazji 11,3% zgonów spowodowanych było eutanazją niedobrowolną. O wielu przypadkach eutanazji, także neonatalnej, pisze się w Stanach Zjednoczonych. Niekiedy lekarze wprost przyznają się do pomocy  w uśmiercaniu. Praktyka sądowa wykazuje dużą łagodność, a kary za eutanazję są raczej symboliczne. Nie brak również lekarzy, którzy wprost odmawiają pacjentowi prawa decyzji o własnej śmierci, przyznając je wyłącznie lekarzowi, znającemu najlepiej diagnozę i rokowania na przyszłość. Nie można wykluczyć, że w wielu przypadkach, ze względu na wieloznaczność słowa eutanazja, chodzi o zaniechanie uporczywej terapii.
      Eutanazja jest obecnie zalegalizowana w Holandii, Belgii, amerykańskim stanie Oregon. Szczególna forma dozwolonej eutanazji występuje w Szwajcarii, gdzie lekarz może przepisać lek nasenny w śmiertelnej dawce, który jednak chory przyjmuje samodzielnie. Wyjątkową  praktykę stosuje 72 letni szwajcarski adwokat założyciel stowarzyszenia Dignitas, który pomaga umrzeć nie tylko ludziom nie mogącym znieść dłużej cierpień, ale pomaga wprost ludziom w popełnianiu samobójstw, niezależnie od stanu zdrowia i wieku. Czyni to podając do wypicia śmiertelną dawkę pentobarbitolu.  Uśmierca w ten sposób około 600 osób rocznie. Władze kantonu Zurychu od 1982 r. tolerują ten proceder, ostatnio pragną jedynie ograniczyć turystykę samobójczą do Zurychu.
             W Polsce prawo zabrania skracania życia drugiemu człowiekowi dla jakichkolwiek powodów (art. 150 KPK). Eutanazję traktuje się  jednak jako rodzaj zabójstwa karanego w łagodniejszy sposób ( od 3 miesięcy do 5 lat).  Stosowania eutanazji zabrania również lekarzowi Kodeks Etyki Lekarskiej (art.31). Wyraźnie jednak odróżnia eutanazję  od zaniechania stosowania uporczywej terapii   : W stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych (art. 32). Pomimo takich obwarowań prawnych i etyki lekarskiej doszło u nas Polsce w Łodzi w 2002 r.  do stosowania eutanazji przez podawanie pawulonu, leku zwiotczającego mięśnie i wstrzymującego oddech.
      Wiele niejasności wywołuje tzw. Natural Death Act, który z założenia wydaje się być przerwaniem uporczywej terapii, bywa niekiedy nazywany eutanazją i w wielu przypadkach jest nią faktycznie. W 7 Stanach USA istnieje  . „Natural Death Act” na podstawie pisemnego życzenia pacjenta „przerwania terapii utrzymywania życia w sposób sztuczny”.  Zaniechanie sztucznego utrzymywania pacjenta przy życiu wprowadziła również  Szwecja ( 1993). Ustawy te mogą oznaczać rezygnację  z uporczywej terapii, mogą też łatwo prowadzić  do stosowania eutanazji w sensie ścisłym.
        Także w Polsce można spotkać opinie jednoznacznie opowiadające się za eutanazją. Już w latach sześćdziesiątych niektórzy lekarze polscy opowiadali się w pewnych przypadkach za eutanazją, jej wykonanie ze względu na konflikt z powołaniem lekarza, chętnie  przekazując  personelowi pozamedycznemu .
  W dyskusji wokół eutanazji, B. Chwedończuk jednoznacznie opowiada się za eutanazją, określaną przez niego jako  zabicie człowieka, unikając przy tym wszelkich eufemistycznych określeń eutanazji jak „przyspieszenie śmierci” lub „pomoc w umieraniu”.     Tak rozumianej eutanazji  stawia   wymaganie, by była na życzenie zabijanego oraz  by zabójcą  był lekarz, który nie widzi dla pacjenta żadnych środków leczniczych. Swój postulat uzasadnia następująco: Nie znajduję tedy, w znanym mi zasobie podstawowych  argumentów, żadnego przekonującego argumentu przeciw eutanazji.
      Autor uznaje   charakter względny  normy „nie zabijaj” , skoro  dopuszcza ona wyjątki np. w obronie koniecznej, w karze śmierci.  W tych przypadkach  pozbawiany życia jest człowiek, który nie chce być zabity, podczas  gdy w przypadku nieusuwalnego cierpienia chce być zabity. W sumie cała argumentacja sprowadza się do woli zainteresowanego, czy chce czy nie chce żyć. W swojej argumentacji nie zauważa różnicy miedzy ochroną życia osoby niewinnej i winnej. O czym przypomina także Jan Paweł II  w   Evangelium vitae. Ochrona życia osoby niewinnej  ma charakter absolutny, podczas gdy w przypadku  ochrony życia osoby winnej tylko względny. 
     Lekceważy całkowicie argument natury religijnej, że Bóg jest jedynym absolutnym Panem życia. Istnienie Boga jest przedmiotem wiary  i nie ma znaczenia dla prawa,  które nie może być prawem wyznaniowym.
      Także zagrożenie deprecjacji życia ludzkiego w społeczeństwie z powodu eutanazji nie jest argumentem przeciw eutanazji, lecz przeciw niefrasobliwości i nadużyciom, ponieważ wszystkie instytucje społeczne mogą błądzić.  Istnieje  więc jedynie potrzeba  lepszej ich kontroli.
     Sam zaś podaje dwa argumenty za eutanazją. Pierwszy sprowadza się do swobodnej decyzji o swoim życiu, która jest warunkiem pomyślnego życia: Jeśli nie wolno mi w dowolnym momencie zabić siebie, jeśli nie wolno innym zabić mnie, gdy się od nich tego domagam, oni zaś wiedzą, że czeka mnie tylko cierpienie - gdy tak jest, żyję pod przymusem życia. Życie pod przymusem życia jest okrutne i niedorzeczne. Drugi argument brzmi z kolei następująco: Społeczeństwo, które przyzwala na eutanazję, sprzyja bezpieczeństwu swoich członków. Zmniejsza bowiem groźbę śmierci w męczarniach. By ją zmniejszyć wydatnie eutanazja musi być niekaralna.
 
W obronie naturalnej śmierci
 
    Racje  przeciw eutanazji na płaszczyźnie wiary chrześcijańskiej opierają  się  głównie na   niedysponowalności ludzkim życiem przez człowieka. Bóg jest jedynym  Panem życia i śmierci człowieka jako jego Stwórca i Odkupiciel. Życie każdego człowieka powołanego przez Boga do życia i przez Chrystusa do życia wiecznego ma jednakową wartość, niezależnie od jego stopnia rozwoju i funkcji, ponieważ   nie stopień rozwoju i funkcji decyduje o godności człowieka. Bóg miłuje każdego człowieka, nawet wtedy, gdy nie przedstawia on jakiejkolwiek społecznej czy ekonomicznej wartości.
       Jan Paweł II w homilii w Kaliszu, w czasie Mszy św. odprawionej przed sanktuarium św. Józefa,  zwrócił się z apelem do małżonków i rodziców: Wsparci przykładem i opieką św. Józefa dawajcie zawsze świadectwo poświecenia i wielkoduszności. Chrońcie i otaczajcie opieką życie każdego waszego dziecka , każdej ludzkiej osoby, zwłaszcza chorych, słabych i niepełnosprawnych.
      Ludzkie życie jest podstawowym i największym dobrem ziemskim człowieka, ale nie najwyższym dobrem w ogóle i dlatego może być i powinno być niekiedy poświęcone dla dobra wyższego. W tym zakresie człowiek ma władzę nad życiem, jaką mu zlecił Bóg. Obowiązkiem człowieka jest respektować życie w ramach hierarchii wartości, ustanowionej przez Boga.
      Eutanazja dobrowolna narusza tę hierarchię absolutyzując wolność  i stawiając ją ponad życie ludzkie. Nie spełnia też ludzkiej wolności, lecz wolność tę zabija. Tylko człowiek żyjący może cieszyć się wolnością, natomiast przez akt eutanazji pozbawia się zarówno życia, jak też wolności.
      Akt eutanazji, podobnie jak akt samobójczy, jest wkroczeniem w kompetencje Boga Zbawiciela, który decyduje przez śmierć o momencie zbawienia człowieka. Człowiek, decydując sam o chwili swojej śmierci, ulega pokusie samousprawiedliwienia. Ten argument natury soteriologicznej znajduje swoje szczególne miejsce w teologii protestanckiej.
       Życie ludzkie jest wartością uniwersalną, rozpoznawalną przez wszystkich ludzi. Życie ludzkie jest podstawą wszystkich dóbr, źródłem oraz koniecznym warunkiem wszelkiej działalności ludzkiej, jak również współżycia społecznego - czytamy w Deklaracji o eutanazji ( nr 1).  Prawo do życia jest też podstawowym prawem człowieka na którym wzrastają wszystkie inne prawa. Stąd wśród dóbr doczesnych, a takie zabezpiecza państwo, życie ludzkie powinno znaleźć szczególną ochronę prawną ( Por. EV 68).
      Eutanazja wykracza przeciw dobru wspólnemu społeczności. Dopuszczenie eutanazji może łatwo doprowadzić do powstania zjawiska przerwania tamy obrony życia chorych, niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo, albo inaczej do powstania równi pochyłej, na której trudno się zatrzymać.  Eutanazja dobrowolna otwiera drogę legalizacji eutanazji z litości w sytuacji, gdy pacjent sam nie może podjąć decyzji - nieprzytomny, chory psychicznie, noworodek . Nie mówiąc już o możliwości, którą potwierdza praktyka, stosowania pozornie dobrowolnej eutanazji.
      Eutanazja stanowi poważne zagrożenie dla medycyny, dla jej istnienia i rozwoju. Samo żądanie eutanazji jest już znakiem braku zaufania do lekarzy, znakiem braku wiary w ich pomoc. Lekarz powinien ratować życie i leczyć chorobę. Wykonywanie eutanazji przez lekarza narusza jego prestiż i zaufanie do niego, a każda jego czynność terapeutyczna przeprowadzona na pacjencie, nie tylko terminalnym, może rodzić wątpliwości odnośnie jego zamiarów. 
      Poza tym żądanie eutanazji może naruszyć sumienie lekarza, który respektując decyzję pacjenta, miałby działać wbrew własnemu sumieniu.
      Rodzą się też poważne wątpliwości dotyczące dobrowolności decyzji pacjenta. Przede wszystkim wątpliwość dotyczy treści samego żądania eutanazji. Pacjent prosząc o eutanazję prosi zwykle o pomoc. Najczęściej podawaną przyczyną żądania eutanazji (47%) jest utrata godności życia, będąca wynikiem opuszczenia przez otoczenie szpitalne czy też rodzinne. Poważny wpływ na decyzję pacjenta będzie miało postępowanie lekarza, a zwłaszcza jego sugestie eutanazji. Istotną rolę pełnią tu środki społecznego przekazu, które, zwłaszcza w pewnych krajach, wszelkimi sposobami przekonują do dobrowolnej eutanazji. Wskutek tego opinia publiczna niejako oczekuje od pewnych chorych, by prosili o uśmiercenie
      Praktyka eutanazji może wprost prowadzić do totalitaryzmu medycznego, dającego lekarzowi nieograniczone prawa, postulowane wprost przez niektórych lekarzy, o czym już była mowa wyżej. Poza tym już dziś wszechwładna jest diagnoza, podlegająca przecież błędowi, warunkująca decyzję pacjenta. Sam zresztą lekarz, dokonując eutanazji, nie zawsze musi kierować się współczuciem. Może mieć bardzo niskie motywy : frustracja wskutek braku sukcesu terapeutycznego, niechęć do podjęcia trudnego zadania i inne bardzo niskie pobudki, łącznie z wolą eliminacji jednostek słabych.  Od totalitaryzmu medycznego jest już bliska droga do eutanazji ze względu na tzw. dobro społeczeństwa, do podporządkowania jednostki społeczeństwu, a więc totalitaryzmu społecznego.
      Eutanazja pozostaje etycznie niegodziwa także wtedy, gdy zezwala na nią prawo. Dla osób moralnie wrażliwych postrach prawa karnego nie jest potrzebny. Dotyczy on jedynie tych, którzy unikają złych czynów, czy też je ukrywają ze względu na karę. Legalizacja eutanazji będzie przez nich odbierana  jako etycznie dopuszczalna. Pozbawianie życia z litości  nieuleczalnie chorych rodzi przekonanie, że ich życie jest bez wartości i, że tym samym jest to działanie etyczne. Wewnętrzny związek  prawa i moralności sprawia, że dysonans między prawem a moralnością zwraca się w świadomości pewnych ludzi przeciw moralności .
      Zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego a jego zakres oddziaływania, jak przypomina Jan Paweł II, jest węższy. W żadnym też przypadku prawo cywilne nie może zastąpić sumienia i wyborów moralnych. Prawo cywilne musi zapewnić wszystkim członkom społeczeństwa poszanowanie pewnych podstawowych praw, które należą do osoby i które musi uznać i chronić każde prawo stanowione. Wśród nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do życia każdej niewinnej ludzkiej istoty. Jeśli sprawujący władzę nie uznają tych praw człowieka  i je gwałcą, to sprzeniewierzają się swoim zadaniom, a wydawane przez nich zarządzenia  pozbawione są mocy obowiązującej, przestają być prawdziwym prawem.
      Prawo takie nie tylko nie wiąże w sumieniu, ale wymaga wprost sprzeciwu sumienia. Sprzeciw ten dotyczy zarówno jego powstawania, jak też wykonania. Nie wolno agitować na rzecz powstania prawa niesprawiedliwego, ani też na nie głosować. Ojciec św. opowiada się  w Evangelium vitae  za głosowaniem na rzecz  prawa   restrykcyjnego, chociaż dopuszczającego przerywanie ciąży, przeciw prawu bardziej liberalnemu:   Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, - czytamy - ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów. Uwaga z pewnością odnosi się także do prawa o eutanazji.
      Współdziałania przeciw niewinnemu życiu ludzkiemu nie można usprawiedliwić powoływaniem się na zasadę poszanowania wolności drugiego człowieka, ani na fakt, że przewiduje je bądź nakazuje prawo cywilne. Jan Paweł II przypomina, że odmowa współudziału w złych czynach  stanowi podstawowe prawo człowieka, które powinno być przewidziane w ustawodawstwie państwowym  i  przez nie chronione : Oznacza to, że lekarze, personel medyczny i pielęgniarski oraz osoby kierujące instytucjami służby zdrowia, klinik i ośrodków leczniczych powinny mieć zapewnioną możliwość odmowy uczestnictwa w planowaniu, przygotowaniu i dokonywaniu czynów wymierzonych przeciw życiu”. W  konsekwencji stosowanie wobec tych osób jakichkolwiek sankcji nie tylko karnych, lecz także dyscyplinarnych  jest poważnym nadużyciem przeciw prawom osoby.
 zródło. www.diecezja.kalisz.pl

3 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł... Powiem krótko - choć mogłabym o tym bardziej się rozpisać - tak eutanazję, jak również samobójstwo jako takie, uważam za niedopuszczalne. Dlaczego? Z bardzo prostego i logicznego powodu. Sprawiedliwość... Byłoby to niesprawiedliwe wobec tych, którzy chcą żyć, a muszą umrzeć i którzy w momencie śmierci nie mają wyboru; pomimo wysiłków w celu podtrzymania ich życia - odchodzą... Tymczasem ktoś, dla kogo życie nie jest wartością samo w sobie, gdyż jego wartość mierzy on jakością tego życia - ktoś taki miałby mieć prawo decydowania o tym, czy chce kontynuować, czy zakończyć swoje życie na danym jego etapie? Podczas gdy ktoś inny nie chce umierać, ale nie ma prawa wyboru - gdy jego czas nadchodzi, musi odejść... Ponieważ jest niemożliwym, aby umierający człowiek mógł zdecydować o momencie swojego odejścia z tego świata, gdyż nie ma on na to wpływu, toteż aby sprawiedliwości stało się zadość, ktoś, kto cierpi, dla kogo życie nie jest wcale 'podstawowym dobrem', ale udręką i gehenną, również musi żyć i cierpieć dopóty, dopóki jego czas nie nadejdzie; nie ma 'zmiłuj się'... Takie jest moje stanowisko w tej sprawie. To z punktu widzenia ateistycznego. Natomiast gdybym miała argumentować za ochroną życia za wszelką cenę z punktu widzenia religijnego (niekoniecznie chrześcijańskiego, w tym wypadku), to zgadzam się, że tylko Bóg ma prawo decydowania o momencie naszej śmierci, ponieważ to Bóg powołał nas do życia, dlatego to życie do Niego tylko należy i tylko On ma prawo nam je odebrać. Jeżeli ktoś nam je odbiera lub my odbieramy je komuś lub samym sobie, to tym samym nie tylko wkraczamy w kompetencje Boga, a przez to grzeszymy, ale powiedziałabym nawet, iż zwyczajnie bluźnimy, ponieważ podważa to podstawowe atrybuty boskości Stwórcy: Jego władzę absolutną nad stworzeniem, nad początkiem i końcem tego stworzenia... Człowiek nie stworzył się sam ani też nic nie istnieje samo przez się, aby mogło samo decydować o swoim końcu - skoro swój początek zawdzięcza woli Stwórcy. To chyba logiczne, przynajmniej dla mnie. Wolność jest względna, jak zresztą wszystko na tym świecie. Uważam, że istnieje wolność, ale tylko do pewnego stopnia, gdyż wszystko, w tym i wolność jednostki, ma swoje granice...

    OdpowiedzUsuń
  2. To tyle z mojej strony. Jedynie z tym, czy aby na pewno życie jest 'dobrem' oraz kiedy nim nie jest, bym się kłóciła. Z własnego doświadczenia wiem, że życie dla jednych może być dobrem, a dla innych największym złem - i dlatego rozumiem doskonale, że ktoś może chcieć umrzeć, ale to nie jest dla mnie wystarczający powód, aby sobie odbierać życie... Nie przemawia to do mnie po prostu. Uważam, że trzeba żyć, choćby ze świadomością tragizmu i dramatu ludzkiej egzystencji, ponieważ kiedy przyjdzie na nas czas, to ciekawa jestem, ilu z tych, którzy dziś chcieliby nie żyć, wtedy będzie jeszcze tak radośnie witać się ze śmiercią... ;-* Wtedy nie będzie im dane wybrać - będą musieli odejść, chcą tego czy też nie... Tak więc, niech się dobrze zastanowią, zanim naprawdę będą chcieli odejść...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bać się śmierci nie należy. Jest to co najmniej dziwnym, iż ludzie zazwyczaj traktują śmierć jako coś niepożądanego, utożsamiając ją ze złem. Jeżeli dla wierzącego jest ona spotkaniem z Bogiem i początkiem innego, lepszego życia wiecznego, to zamiast się bać i płakać, kiedy ktoś taki odchodzi, powinniśmy się cieszyć na myśl o tym, co nas czeka na tamtym świecie (no, chyba że ktoś ma jakieś grzeszki na sumieniu, ale przecież religia uczy, że Bóg jest wybaczający i pełen miłosierdzia)... Nielogiczne jest to, że dla żyjących krewnych zmarłego jego śmierć jest zdarzeniem przykrym, tymczasem z punktu widzenia samego zmarłego niekiedy śmierć jest czymś dobrym: jest wybawieniem od kłopotów, od cierpienia, jest wyzwoleniem z naszego kościanego więzienia... Jest niekiedy odbierana jako coś pozytywnego. Poza tym relatywizmem w postrzeganiu życia i śmierci, należy zauważyć, iż skoro śmierć jest czymś normalnym i naturalnym, zwykłą koleją rzeczy, to nie ma najmniejszego sensu lęk przed nią czy też kojarzenie jej ze złem, bo niby dlaczego coś, co jest po prostu częścią życia, miałoby być złe? ;-*
    Następnie, 'life-extensionism' [ang.: ideologia przedłużania życia metodami naukowymi, której ostatecznym celem jest osiągnięcie biologicznej nieśmiertelności przez człowieka]... Uważam tego rodzaju teorie za głupotę i naiwność, toteż nazwałabym to raczej pseudonauką... Śmierć jest dla każdego. Gdyby nawet ktoś miał wpływ na starzenie się i nie potrafiłby umrzeć z przyczyn naturalnych, ale potrzebowałby do tego jakiejś choroby czy wypadku lub innego zdarzenia, to i tak prędzej czy później coś by mu się stało i zmarłby, tak czy inaczej, z przyczyn nienaturalnych. Nie da się żyć wiecznie na tym świecie. Cokolwiek na tym świecie miało swój początek, ma także i swój koniec. Kiedy Bóg zdecyduje o naszej śmierci, to nic i nikt nie odsunie tego od nas, jak tylko On, jeżeli zechce. Jeśli jednak ktoś jest niewierzącym, to będzie mógł się sam o tym przekonać, kiedy nadejdzie jego czas... Bo chyba nie wcześniej... ;-*

    Przepraszam, że się tak rozpisałam - po prostu nie dało się inaczej... ;-*

    Aisha B., Kraków

    OdpowiedzUsuń